Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy można znaleźć miłość na Tinderze? - naukowo o randkowaniu w sieci

Tomasz Skory
Randkowanie online porównywane jest często do wizyty w supermarkecie. Tak jak przyglądamy się towarom sklepowym, porównujmy ich parametry, szukamy najlepszych okazji, tak samo zachowujemy się w stosunku do osób poznanych w sieci - mówi dr Kamila Kacprzak-Wachniew, autorka bloga Naukowo Uczuciowo.

Zacznę od pytania, które często Pani zadaje innym: jak poznała Pani swojego męża? Czy może właśnie „przez internet”?
Właśnie tak! Swojego męża poznałam na Tinderze. Miałam też wcześniej doświadczenie w korzystaniu z portali randkowych. Osobiste zaangażowanie w randki online stało się dla mnie impulsem do tego, aby poszukiwać naukowego wyjaśnienia tego, jak ludzie funkcjonują w takich miejscach. Po zakończeniu badań i publikacji książki „Związki miłosne w sieci. Poszukiwanie partnera życiowego na portalach randkowych” ten temat nie przestał mnie interesować. W tamtym czasie co prawda zajęłam się tematem randkowania nastolatków, ale prywatnie nadal zaglądałam na portale randkowe. Co ciekawe, profil mojego męża nie zawierał zdjęcia profilowego, co raczej bywa wystarczającym powodem, aby odrzucić taką osobę. Pewnie by się tak zadziało, gdyby nie opis - cytat z piosenki Kaczmarskiego, co było dość nietypowe, biorąc pod uwagę typowe treści umieszczane na profilach. Myślę, że znaczenie miał też fakt, że dopiero co zarejestrowałam się w aplikacji, nie byłam jeszcze przeciążona wielością kandydatów i ciągłą ich oceną.

A tak bez odnoszenia się do własnych doświadczeń, myśli Pani, że ogólnie łatwiej jest dziś znaleźć partnera w realu czy wirtualnym świecie?
Odpowiedź nie jest tutaj jednoznaczna, wszystko zależy od tego, jaki mamy dostęp do potencjalnych partnerów. Kiedy sama korzystałam z aplikacji randkowej, większość moich znajomych miała już partnera lub założyła rodzinę. Ukończyłam też studia, które były mocno sfeminizowane. Z kolei ze względu na liczne obowiązki w czasie realizacji studiów doktoranckich moje możliwości poznania nowych osób i efektywnego randkowania zostały mocno ograniczone. To właśnie pokazują badania: łatwiej jest znaleźć partnera w świecie wirtualnym, kiedy nie mamy za wiele okazji do tego, aby zawierać nowe znajomości, np. jesteśmy samotnymi rodzicami, nie mamy zbyt wiele wolnego czasu, przenieśliśmy się do nowego miasta itp. Dużo łatwiej poznać kogoś w realu, kiedy podejmujemy różne aktywności, mamy szeroką sieć kontaktów i dostęp do osób, które nie są jeszcze zajęte.

Łatwiej jest znaleźć partnera w świecie wirtualnym, kiedy nie mamy za wiele okazji do tego, aby zawierać nowe znajomości, np. jesteśmy samotnymi rodzicami, nie mamy zbyt wiele wolnego czasu, przenieśliśmy się do nowego miasta itp. Dużo łatwiej poznać kogoś w realu, kiedy podejmujemy różne aktywności, mamy szeroką sieć kontaktów i dostęp do osób, które nie są jeszcze zajęte.

Jeśli - zakładam - łatwiej jest zawiązać znaczącą relację w realu, to skąd duża popularność aplikacji randkowych? Jesteśmy nieśmiali i trudno odezwać się nam do kogoś na żywo?
Zakłada Pan, że ludzie korzystają z aplikacji randkowych, bo chcą nawiązać znaczącą relację, ale nie zawsze tak jest. Użytkownicy mają różne motywy korzystania z portali randkowych, nie tylko uczuciowe czy seksualne. Poczucie bycia osobą atrakcyjną i codzienne utwierdzanie się w tym, że jest się interesującym dla innych, może być wystarczającym powodem, aby codziennie zaglądać na swoje konto. Inną sprawą jest to, że wiele naszych relacji już przenieśliśmy do świata wirtualnego. Skoro utrzymujemy przyjaźnie, korzystając z mediów społecznościowych, bo często tak jest łatwiej, to trudno się dziwić, że zagadywanie do obcych nam osób może być nie tylko trudne, ale też uznane za dziwne. Nawet kiedy ktoś zainteresował nas w realu, mamy wspólnych znajomych, więc potencjalnie nawiązanie kontaktu nie byłoby trudne, to i tak zazwyczaj najpierw sprawdzamy tę osobę w sieci i tam inicjujemy pierwszy kontakt. Badacze określili nawet sekwencję kroków, w jakich następuje rozwinięcie znajomości i w początkowej fazie najczęściej rozwija się ona właśnie wirtualnie.

Internet na pewno oferuje nam możliwość poznania ludzi, których nigdy by się nie poznało na przykład ze względu na odległość...
Myślę, że aktualnie wykorzystywane aplikacje randkowe mają służyć przede wszystkim sprawnemu dopasowaniu ludzi, którzy znajdują się już blisko siebie. Tak działa Tinder albo Happn. To drugie narzędzie pomoże nam nawet zidentyfikować osoby, z którymi fizycznie minęliśmy się danego dnia, o ile są użytkownikami aplikacji. Miejsce zamieszkania bywa często istotnym kryterium przy selekcji profili, ale nie jedynym. Im większą elastyczność wykażemy przy ustalaniu kogo szukamy, tym większe szanse na znalezienie miłości. Dobrze jest się jednak zastanowić, jakie kryteria są nienegocjowalne, a co będzie jedynie atutem danej osoby.

Podejrzewam, że za duży wybór kandydatów też bywa zgubny?
Owszem, mnogość opcji może być zgubna. Przeglądanie kolejnych profili i ich ocena stanowi dla nas poznawczy wysiłek. Z czasem z coraz mniejszą uwagą dokonujemy wyboru potencjalnych kandydatów i oceniamy ich na podstawie najłatwiejszych w porównywaniu kryteriów. Użytkownicy portali randkowych potrafią rozpoznać, kto jest dla nich pociągający albo bardziej pociągający od innych, ale niekoniecznie, kto spodoba im się jako osoba i z kim stworzą dobry związek. Możemy więc umówić się na randkę z osobą, która spełniła nasze wymogi co do wyglądu, wykształcenia, zainteresowań, ale dopóki nie dojedzie do rzeczywistej interakcji, nie wiemy, czy w ogóle polubimy tę osobę. Jeśli nie, to okaże się, że cały dotychczasowy wysiłek, włożony w przeglądanie i selekcję profili, nawiązanie rozmowy, poszedł na marne. Inna sprawa, że randkowanie online porównywane jest często do wizyty w supermarkecie. Tak jak przyglądamy się towarom sklepowym, porównujmy ich parametry, szukamy najlepszych okazji, tak samo zachowujemy się w stosunku do osób poznanych w sieci.

To chyba znak naszych czasów, że ciągle szukamy czegoś lepszego. Chcemy mieć większe telewizory, szybsze samochody, nowsze telefony, choć te „stare” nadal działają. Czy aplikacje nie sprawiły, że zaczęliśmy patrzeć na partnerów przedmiotowo i zamiast dbać o swoje związki wymieniamy je na „lepszy model”?
Po pierwsze bycie użytkownikiem aplikacji lub portalu randkowego dostarcza nam informacji o ilości dostępnych kandydatów. Po drugie korzystanie z randek online sprzyja ocenie własnej wartości na rynku matrymonialnym za sprawą otrzymywanych wiadomości, lajków, serduszek itp. Jeśli wydaje nam się, że mamy duży wybór potencjalnych partnerów, którzy są nami zainteresowani, utwierdza nas to w przekonaniu, że możemy wybrać tego najlepszego, który nie musi być tym aktualnym. Otwarcie się na poszukiwanie nowego partnera bywa jednak sumą różnych składowych. Poczucie satysfakcji z aktualnego związku, postrzeganie obecnego partnera jako trudnego do zastąpienia lub brak alternatyw dla dokonanego wyboru raczej oddalą nas od podjęcia decyzji o utworzeniu lub utrzymaniu konta na portalu randkowym. Problem pojawia się, gdy nie czujemy się najlepiej z aktualnym partnerem.

Szczególną niesławą cieszy się chyba Tinder? O nim najczęściej się mówi, że sprzyja częstym zmianom partnerów. Badania to potwierdzają?
Zależy, kto te badania realizuje, na przykład zespół Tindera opublikował wyniki badań, które przeczą, aby aplikacja służyła wyłącznie do nawiązywania krótkotrwałych relacji. Nie wnikając w aspekty metodologiczne prowadzonych badań, powiedziałabym, że z aplikacji korzystają różni ludzie, w różnym celu. Warto zaznaczyć, że są wśród tych osób takie, których nie interesują przelotne znajomości, co nie znaczy, że te osoby nie zaangażują się w jakąś formę kontaktu fizycznego na randce, od pocałunku po seks. I odwrotnie, użytkownik może poszukiwać wyłącznie niezobowiązujących kontaktów seksualnych, ale ostatecznie zaangażować się w związek uczuciowy.

Naukowo Uczuciowo powstało jako rezultat zainteresowań naukowych, które sięgają okresu, gdy była Pani jeszcze studentką. Internet zmienia się dynamicznie, zapytam więc, czy od tamtego czasu zmieniło się coś w randkowaniu online?
Na bieżąco przeglądam bazy danych artykułów naukowych w poszukiwaniu inspiracji do kolejnych wpisów na bloga. To, co zauważyłam, to wzrastającą rolę wykorzystania sztucznej inteligencji do kojarzenia par, a nawet przewidywania trwałości istniejących już związków. Myślę, że wprowadzenie Facebook Dating może wkrótce trochę odświeżyć rynek randek online w Polsce. To narzędzie jest już testowane w innych państwach.

Facebook Dating? Co to za nowość?
To nowa usługa Facebooka. Wydaje się być całkiem interesująca. Na bazie informacji z naszego profilu, od zainteresowań, po wydarzenia, w których bierzemy udział, aż po grupy, których jesteśmy członkami, algorytm zaproponuje nam profile podobnych do nas osób. Na swoim koncie będziemy mogli publikować posty i stories z Instagrama, więc tworzenie profilu będzie odbywało się dynamicznie. I kiedy ktoś nas zainteresuje, nie będziemy musieli czekać z nawiązaniem kontaktu. Możemy od razu skomentować post danej osoby albo dać lajka. Co jednak ważne, Facebook Dating zapewnia nam dyskrecje. Nikt z naszych znajomych nie będzie wiedział, że randkujmy, o ile nie zdecydujmy, aby aplikacja potencjalnie sparowała nas z kimś znajomym. Myślę, że to ciekawe rozwiązanie i łączy w sobie dwa najpopularniejsze sposoby na poszukiwanie partnera - udział znajomych i randki online.

A jakie aplikacje i portale są obecnie najpopularniejsze? Czym się różnią?
Prym nadal wiedzie Tinder i Badoo, ale opcji jest więcej. Dostępne platformy może różnić forma doboru i prezentacji profili kandydatów, grupa docelowa i jej potrzeby, marka czy kultura danego serwisu oraz opłaty. Mamy więc takie portale, które zachęcają do uzupełnienia testów osobowości i na tej podstawie algorytmy proponują nam konkretne profile. W innym przypadku sami dokonujmy selekcji i przeglądamy wyniki wyszukiwania. To, co może różnić aplikacje i portale randkowe to ich wyspecjalizowanie ze względu na potrzeby albo przedział wiekowy danej grupy. Innymi słowy, każdy znajdzie coś dla siebie.

Przybywa chyba platform dedykowanych kobietom, jak Bumble czy Zaadoptuj Faceta. Panie przyjmują bardziej aktywną postawę w randkowaniu online?
Te platformy nie mają jednak zbyt dużej liczby użytkowników. Dla przykładu, aplikacja Bumble została pobrana w Google Play blisko 160 tysięcy razy, co stanowi niewielką liczbę w porównaniu z 4 milionami ściągnięć Tindera. Co ciekawe, popularność Bumble zupełnie inaczej prezentuje się w innych państwach. Pytanie, czy w Polsce kobiety mają trudność z zainicjowaniem kontaktu, czy jednak panowie preferują tradycyjne sposoby nawiązywania znajomości. Badania pokazują, że to zdecydowanie częściej mężczyźni wysyłają pierwsze wiadomości. Od momentu zdobycia „matcha” 63 proc. mężczyznom wystarczy 5 minut, aby napisać do sparowanej partnerki.

Kobiety czasem mają dość bycia zarzucanymi propozycjami z każdej strony?
Tutaj istotną kwestią jest nie tylko ilość otrzymywanych wiadomości, ale także ich jakość. Kobiety unikają panów wysyłających wiadomości typu „fajna jesteś, umówmy się”. Zaczepki z reguły nie działają, długie wiadomości odstraszają, formalne przywitania nie robią dobrego wrażenia, a krótkie „hej, co tam?” nie zachęcają do rozmowy. Pominę już wulgarne i agresywne propozycje. Rozpoczęcie rozmowy wcale nie jest takie łatwe, dla żadnej ze stron.

Kobiety unikają panów wysyłających wiadomości typu „fajna jesteś, umówmy się”. Zaczepki z reguły nie działają, długie wiadomości odstraszają, formalne przywitania nie robią dobrego wrażenia, a krótkie „hej, co tam?” nie zachęcają do rozmowy. Pominę już wulgarne i agresywne propozycje. Rozpoczęcie rozmowy wcale nie jest takie łatwe, dla żadnej ze stron.

Randki w sieci kojarzą się głównie z młodzieżą. Czy starszym rocznikom mają mniej do zaoferowania? Czy to kwestia innej mentalności?
Randkowanie to domena osób w młodym wieku, może stąd Pana skojarzenie. Poszukują one partnera, to jedno z zadań rozwojowych przewidzianych na ten czas. Później na rynek matrymonialny wracają osoby po zakończonych związkach oraz po stracie partnera. Dla tych osób dedykowane są często osobne portale, mniej nastawione na randkowanie, a bardziej służące kojarzeniu par dla celów matrymonialnych. Te osoby faktycznie mogą mieć pewne obiekcje na poziomie technicznym i mentalnym, aby poszukiwać partnera w sieci.

Jeden z Pani tekstów na blogu zatytułowany jest „Dlaczego spotykamy dziwne osoby na Tinderze?”. No właśnie, dlaczego? I czy aby na pewno dziwniejsze niż na żywo?
Osoby, które spotykamy w sieci nie różnią się od tych, które spotykamy codzienne na ulicy, różnią się natomiast od tych, które są naszymi znajomymi i partnerami. Ci pierwsi są przypadkowi, ci drudzy są przez nas wybierani - lubimy ich, są z tych samych kręgów społecznych, coś nas łączy. Społeczność portali i aplikacji randkowych odzwierciedla przekrój naszego społeczeństwa, dlatego znajdziemy tam właściwie każdego, także te osoby, które w innych warunkach szybko byśmy odrzucili. Kiedy zaliczamy kolejną nieudaną albo nawet słabą randkę nasza ogólna ocena poznanych osób staje się negatywna. W tym rzecz, aby nie umawiać się z każdą poznaną w sieci osobą, ale tylko z tymi użytkownikami, których polubimy i co do których przewidujmy, że miło spędzimy czas. Wówczas ograniczymy szansę na spotkanie osoby, z którą normalnie byśmy się nie umówili.

Na co w takim razie zwracać uwagę przeglądając profile, by uniknąć rozczarowań?
W randkowaniu online możemy popełnić kilka błędów, na przykład założyć, że druga osoba kieruje się takimi samymi motywami korzystania z aplikacji randkowej co my. Tymczasem na podstawie zawartych w opisie informacji jesteśmy w stanie założyć, jakiego typu relację ta osoba chce nawiązać. Jeśli zależy nam na znalezieniu partnera do długotrwałego związku, warto zwrócić uwagę na to, czy i jakie informacje ta osoba zamieściła na swoim profilu randkowym. Jeśli odnoszą się one do preferowanego stylu życia, cech osobowości własnych czy oczekiwanych u przyszłej sympatii, to istnieje szansa, że nasze oczekiwania są podobne. Kiedy twórca profilu wyraźnie skupia się na fizyczności i seksualności, to najpewniej będzie zainteresowany innym rodzajem znajomości. Co więcej, piszmy do tych osób, których opis na profilu randkowym pozwoli nam dostrzec podobieństwa w zakresie wyznawanych wartości. Czym jednak kierować się, kiedy brakuje opisu albo jest bardzo zdawkowy? Możemy spróbować ocenić zdjęcie danej osoby nie tyle pod względem jej atrakcyjności, ale tego, w jakim kontekście się na nim prezentuje. Należy jednak pamiętać, że nie sposób uniknąć rozczarowań, nawet jeśli dana osoba wydaje się być dla nas odpowiednia.

Właściwa selekcja to jedno, ale jeszcze trzeba samemu przykuć czyjeś oko. Jak zwiększyć swoją „wirtualną atrakcyjność”, oczywiście bez publikowania nieprawdy i przerobionych zdjęć?
Myślę, że dobrze jest być „jakąś” osobą, zaprezentować się z korzystnej strony, ale też nie ukrywać ewentualnych mankamentów urody. Zdarza się, że ludzie publikują swoje nieaktualne zdjęcia, które stanowią obietnicę, że mogliby tak teraz wyglądać. Taka strategia również prowadzi do rozczarowań.O naszej atrakcyjności stanowi również opis, najlepiej, żeby coś o nas mówił, ale też stanowił punkt zaczepienia dla rozpoczęcia z nami rozmowy. Jeśli na profilu zamieścimy tylko fakty z naszego życia, to narazimy się na te same, nudne pytania. Wykazanie się odrobiną humoru, nawet napisanie czegoś zaskakującego, będzie lepszą strategią na przyciągniecie uwagi i sprowokowanie otrzymania wiadomości.

O naszej atrakcyjności stanowi również opis, najlepiej, żeby coś o nas mówił, ale też stanowił punkt zaczepienia dla rozpoczęcia z nami rozmowy.

Nie da rady wpasować się we wszystkie gusta, więc musimy się pogodzić z odrzuceniem. Z tego, co przeczytałem, wynika, że panowie sobie z tym gorzej radzą...
Na blogu przywołuję ciekawy eksperyment, w którym badani mieli przetestować funkcjonowanie nowego portalu randkowego, ale w rzeczywistości przyglądano się ich reakcji na bycie odrzuconymi. Eksperyment polegał na tym, że połowa uczestników otrzymywała informację o tym, że żadna z wybranych przez nie osób nie jest nimi zainteresowania. Mężczyźni mieli z tym większy problem niż kobiety. Ich nastawienie stawało się nieprzychylne nie tylko do konkretnej osoby, ale całej grupy. Zdarza się, że w obliczu odrzucenia mężczyźni nieprzyjemnie komentują wygląd kobiety, umniejszając jej wartość. Należy jednak zauważyć, że panowie dużo częściej mają okazję do tego, aby poczuć się sfrustrowanymi. To oni inicjują kontakt, proponują randkę itp., przez co częściej ryzykują bycie odrzuconymi. Nie każdy umie sobie z tym doświadczaniem konstruktywnie poradzić.

Skoro randkowanie w sieci bywa często rozczarowujące, a momentami wręcz przykre, to dlaczego tak wiele osób kontynuuje tam swoje poszukiwania?
Samo poznawanie nowych osób bywa ekscytujące, a już szczególnie gdy inni ludzie odwzajemniają nasze zainteresowanie. Kto z nas nie lubi otrzymywać lajków i serduszek? Mechanizm funkcjonowania serwisów randkowych przypomina trochę grę w kasynie. Co jakiś czas otrzymujemy drobne nagrody, w postaci czyjegoś zainteresowania, po to, aby dalej kontynuować tę randkową grę. Powiadomienia o tym, ile mamy nieprzeczytanych wiadomości, ile osób obejrzało nasz profil, że otrzymaliśmy „matcha” nie pojawiają się bez powodu. To one podtrzymują naszą wiarę, że może następnym razem uda się poznać odpowiednią osobę, pomimo dotychczasowych średnich albo słabych randek. Czasami zainwestowaliśmy już tyle czasu, a nawet pieniędzy w poszukiwanie partnera, że po prostu trudno nam skasować profil, licząc, że ta inwestycja się jednak zwróci.

A dlaczego zdarza się, że osoby już w związkach nie kasują swoich profili? Co więcej, aktywnie z nich korzystają?
Prawdą jest, że część osób będących w związkach pozostaje aktywnymi użytkownikami aplikacji randkowych. Pojawia się tutaj problem zdrady i braku zaangażowania, który jest dość złożony i możemy go wyjaśnić za pomocą kilku teorii, np. wymiany i inwestycji. Randkując w sieci mamy dostęp do wielu alternatywnych i atrakcyjnych partnerów, którzy na dodatek są nami zainteresowani, dlatego dużo łatwiej ulec pokusie pozostania „w obiegu” niż wtedy, gdy nasz partner wydaje się nam trudny do zastąpienia i mamy wątpliwość, jakie są nasze szanse na rynku matrymonialnym. Serwisy randkowe dają nam wyobrażenie, często złudne, że opcji jest wiele, więc niektórym trudniej jest skasować swoje konto.

Czy w takim razie aplikacje „zachęcają” do zdrad, jak głoszą czasem tytuły w plotkarskich portalach?
Może nie tyle zachęcają, co sprzyjają zdradzie, bo umożliwiają dostęp do potencjalnych kandydatów, jednocześnie pozwalając zachować względną anonimowość. Inna kwestia dotyczy tego, co dla kogo oznacza zdradę, np. czy będzie nią flirt w sieci albo posiadanie konta na portalu randkowym?

A czy Pani zdarza się jeszcze czasami zaglądać na takie portale, w celach naukowych oczywiście?
Interesują mnie nowinki w świecie randek online i chętnie dowiaduję się o nowych aplikacjach, ale nie jestem ich aktywnym użytkownikiem. Gdy sprawdzę na czym polegają, szybko usuwam konto.

*dr Kamila Kacprzak-Wachniew

autorka bloga Naukowo Uczuciowo i współautorka książki „Związki miłosne w sieci. Poszukiwanie partnera życiowego na portalach randkowych”. Wśród zainteresowań naukowych wymienia nowe technologie, randki w sieci i życie uczuciowe młodych ludzi. Malborżanka mieszkająca w Bydgoszczy, zakochana w Londynie, fanka Netflixa i gier planszowych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera