Czy 12-letnie dzieci powinny walczyć bez kasków?

Wiktor Wiśniewski (Cario Team Łódź) i Michał Błotnicki (Team Obrowo), zmierzyli się na zasadach muai thai (tajski boks). Chłopcy założyli jedynie ochraniacze na piszczele. Walka skończyła się nokautem - obrowianin dostał cios w głowę. Dla części środowiska MMA (mieszane sztuki walki - przyp. red) jest oczywistym, że zawodnicy w tym wieku powinni toczyć oficjalne walki na zasadach juniorskich - w ochraniaczu na głowę i formule light - contact. Tego zdania jest np. Iwona Guzowska, mistrzyni świata w kick boxingu i posłanka.

- Rzecznik praw obywatelskich zawiadomił nas o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na narażeniu tych chłopców na utratę zdrowia lub życia. Wszczęliśmy już postępowanie przygotowawcze - mówi Michał Kordek, szef Prokuratury Rejonowej w Rawiczu.

Prokurator nie kryje jednak, że sprawa jest skomplikowana. - Ten sport i sama impreza są legalne. Rodzice obu chłopców asystowali przy walce. Z nagrania wynika, że chłopiec z Obrowa szybko się podniósł, a wiemy już też, że nie ucierpiał na zdrowiu - wylicza. - Z drugiej strony jest pytanie, czy chłopcy nawet w trakcie walk pokazowych nie powinni jednak być „uzbrojeni”?

Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, zwrócił się też do sądów rodzinnych w Łodzi i Toruniu o sprawdzenie, jak rodzice chłopców wywiązują się ze swoich obowiązków. - Nie chcę tego komentować - mówi Izabela Błotnicka, matka Michała. - Synowi po walce nic nie dolega. Chodzi do szkoły i na treningi. Kick boxing nie jest sportem dla każdego, ale na treningi nikt nie przychodzi, żeby się bić. Tak twierdzą kompletnie niezorientowani.

Andrzej Maciuszewicz, trener kick bokserów z Obrowa przyznaje jednak: - Jest nauczka na przyszłość, żeby nawet na walkach pokazowych były kaski.