Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz nie chce (aż tylu) toruńskich śmieci - ale i tak musi je odbierać

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Prezydenci Bydgoszczy i Torunia w 2013 roku byli zgodni co do tego, że spalarnia musi powstać.
Prezydenci Bydgoszczy i Torunia w 2013 roku byli zgodni co do tego, że spalarnia musi powstać. Dariusz Bloch
Bydgoszcz chciałaby ograniczyć dostawy toruńskich śmieci do bydgoskiej spalarni, by w ten sposób zrobić „miejsce” dla mających potężne problemy z gospodarką odpadami podbydgoskich gmin. Nie jest to jednak takie proste.

Zobacz wideo: Koniec z plastikowymi sztućcami i słomkami. Na dobre.

Niedawno pisaliśmy o tym, że umowa z gminą Toruń wiąże ręce bydgoskiej spalarni i ratuszowi (ProNatura jest spółką miasta). Rzecz w tym, że podbydgoskie gminy zrzeszone w Stowarzyszeniu Metropolia Bydgoszcz naciskają na to, by Bydgoszcz pomogła im w rozwiązaniu problemu odpadów komunalnych. Najlepszą, najtańszą możliwością pozbycia się odpadów niesegregowanych jest ich spalenie. Tyle, że bydgoska spalarnia pracuje pełną parą i nie może śmieci przyjmować więcej. Chyba, że ograniczy dostawy z… Torunia. Rozmowy i negocjacje w tej sprawie trwają, jak można się domyślać, obie strony mają różny pogląd na te sprawę.

- Od samego początku projekt ZTPOK w Bydgoszczy przygotowany był na przyjmowanie odpadów z Bydgoszczy i z Torunia oraz okolicznych gmin tworzących wówczas Bydgosko-Toruński Obszar Metropolitalny. Tylko dzięki tak sformułowanemu obszarowi i udziałowi Torunia, projekt został oceniony jako inwestycja, która ułatwi życie mieszkańcom większej części regionu i otrzymał olbrzymie dofinansowanie ze środków europejskich w ramach PO Infrastruktura i Środowisko ze środków Funduszu Spójności. Bez zaangażowania Torunia spalarnia w ogóle by nie powstała! - przypomina Anna Kulbicka-Tondel, rzecznik prezydenta Torunia.

To Cię może też zainteresować

To Bydgoszcz chciała nasze śmieci

Gdy jednak przygotowywano się do pionierskiej w polskich warunkach budowy spalarni realia prawne w branży śmieciowej były inne. Śmieci należały nie do samorządów (jak obecnie), tylko do firm je odbierających. Nikt nie wiedział dokładnie, ile śmieci jest odbieranych i zagospodarowywanych, trudno było więc ustalić, jaki dokładnie strumień odpadów, trafi do bydgoskiej spalarni. Teraz wiadomo, że śmieci jest dużo więcej niż można spalić. Dlatego między innymi Bydgoszcz chciałaby zmienić zapisy porozumienia z Toruniem. Co ciekawe, Toruń takie propozycje też wysuwa. Rzecznik prezydenta Torunia podkreśla, że to Bydgoszcz zawsze żądała dostarczania zgodnej z umowa ilość śmieci i nie chciała zgodzić się na ograniczenia.

- Wypracowane w 2009 roku porozumienie między władzami obu miast dokładnie określa charakter naszej współpracy i zobowiązania wszystkich partnerów. Strona toruńska przedkładała od 2009 roku propozycję 3 aneksów, jako stanowiska negocjacyjne. Miasto Bydgoszcz w tym samym okresie przedstawiło zaledwie jedną propozycję aneksu. Przedkładane przez nas postulaty były weryfikowane przez UMB i w zdecydowanej większości odrzucane. Urząd Miasta Torunia w swoich wystąpieniach proponował także możliwość zmian przekazywanych strumieni odpadów przy określonych warunkach organizacyjnych, formalnych i w odniesieniu do różnych okresów czasu. Stanowisko władz Bydgoszczy za każdym razem jest w tej materii jednoznaczne – zdecydowane oczekiwanie dostarczenia odpadów w ilości zagwarantowanej w porozumieniu – twierdzi Anna Kulbicka-Tondel.

Toruń chciał zapewnić sobie pierwszeństwo
W Bydgoszczy te negocjacje widzą zupełnie inaczej.

- Prawdą jest, że propozycje Torunia były dla Bydgoszczy nie do zaakceptowania, bo zabezpieczały interesy wyłącznie Torunia. Nie jest prawdą, że Miasto Bydgoszcz każdorazowo odrzucało propozycje zmniejszenia strumienia z Torunia, gdyż propozycja nie była w ten sposób sformułowana. Toruń zaproponował, że strumień odpadów z Torunia i okolic może być mniejszy, ale oczekiwał gotowości ProNatury do przyjmowania odpadów w pierwotnej wielkości jeśli tylko Toruń poinformuje o chęci przywiezienia większej ilości odpadów – tłumaczy Michał Sztybel, wiceprezydent Bydgoszczy.

- Czyli byłaby to fikcyjna zmiana, bo ProNatura musiałby cały czas zapewnić możliwości przyjmowania odpadów z Torunia i okolic, bo Toruń chciał zapewnić sobie pierwszeństwo w każdej sytuacji. Miasto Bydgoszcz wyraziło stanowisko, że zgodzi na obniżenie strumienia z Torunia, ale bez żadnych dodatkowych warunków - ocenia wiceprezydent.

Obecnie propozycje zmian w umowie wychodzą z dwóch stron, póki co bezskutecznie. W formie zarówno gotowego aneksu, jak i po prostu propozycji w pismach o czym nie wspomina strona toruńska.

Za stację przeładunkową w Toruniu płacą wszyscy

Anna Kulbicka-Tondel wyjaśnia też rolę stacji przeładunkowej w Toruniu, którą zbudowała ProNatura i która jest jej własnością.
- Warto zaznaczyć, że koszty jej funkcjonowania pokrywają wszyscy dostawcy odpadów, w tym również mieszkańcy Torunia, zaś stacja jest własnością spółki Pro Natura, a Miasto Toruń nieodpłatnie przekazało na ten cel nieruchomość – podkreśla rzecznik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo