Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bohaterowie drugiego planu i to, czego nie wolno „od ulicy” [Kronika bydgoska]

Ewa Czarnowska-Woźniak
Tak wesoło i gromadnie obchodziliśmy dwudziestolecie
Tak wesoło i gromadnie obchodziliśmy dwudziestolecie Archiwum Expressu Bydgoskiego
Świętowanie jubileuszu 30-lecia Expressu, jak pewnie Państwo wiedzą, zaplanowaliśmy z rozmachem na niemal cały sezon wiosenno - letni. Akcji i pomysłów jubileuszowych było w bród, a, jak się okazało, świat nam się zamknął tylko na jubileuszowe pisanie.

Jego kulminacją był specjalny, pokaźny dodatek, który ofiarowaliśmy naszym Czytelnikom wraz z Magazynem 30. kwietnia. Czy znają Państwo to uczucie, gdy siada się „na chwilę”, bo szuka się w rodzinnym archiwum konkretnej informacji, fotografii, a potem zanurza się głębiej i głębiej?… I bardziej się szuka, i bardziej się wzrusza?… Takie uczucia towarzyszyły mi przy lekturze tych materiałów. Pewna nostalgia kibicowała podsumowaniom 30-lecia dokonań miasta - bo uczestniczyłam w nich trzy dekady i jako bydgoszczanka, i jako dziennikarka działu lokalnego.

Tych, których nazwisk nie znają Państwo z gazety, ale bez których nie udałoby się nam dziś cieszyć pięknym jubileuszem „Expressu”.

Ale gardło zadrapało mocniej, gdy zaczęłam czytać materiały wspomnieniowe naszych dziennikarzy. I Krzysztofa Błażejewskiego (mój ulubiony autor) o tym, jak to się wszystko zaczęło, i Marka Fabiszewskiego (Oscar w kategorii „tytuł prasowy”) o tym, jak „niezapłacona jest robota” dziennikarza sportowego. Gdy przypomniałam sobie (przy lekturze tekstu Hani Walenczykowskiej - o pięknych akcjach pomocowych „Expressu”), jakim z kolei pionierem marketingu prasowego byliśmy: to bodaj właśnie u nas lokalnie pojawiła się pierwsza gazetowa zdrapka i wszystkie reporterskie siły i środki musieliśmy wtedy rzucić do tłumaczenia Czytelnikom, jak się to obsługuje. Niektórym - że po wydrapaniu okienka w stronie gazety rzeczywiście musi pojawić się dziura…

Oczywiście mamy w swojej 30-letniej historii i redakcyjne wspomnienia, o których mówić głośno nie wypada, i które zostaną naszą słodką tajemnicą. Gdyby tak jednak odrobinę uchylić zasłonę... Starzy redaktorzy i starzy pracownicy wydawnictwa na pewno pamiętają określenie: „tylko nie od ulicy...”. Zdarzyło nam się bowiem świętować jeden jubileusz „Expressu” nieco za głośno. No, tak głośno, że było nas chyba słychać w całej okolicy. To ta impreza, gdy jeden z naszych nieodżałowanych kolegów próbował udowodnić, że da się okryć drzwiami... I gdybyż tylko to... Wygłupi(a)liśmy się wtedy jak nastolatki i słusznie na nas sąsiedzi naskarżyli szefostwu. Szefostwo jednak też swój flow miało i wydało salomonowy wyrok: jeśli będzie następna okazja, nie świętujemy od strony ulicy (redakcja „Expressu” miała bowiem siedzibę w budynku, którego okna wychodziły i na ulicę Warszawską, i na kameralne podwórko). Następnego „haniebnego” razu już nie było, ucywilizowaliśmy się do spotkań w miejscach do tego przeznaczonych (początkowo na wspomnianym podwórku) i w stosownej skali, ale przez długi jeszcze czas funkcjonowało hasło - na każde przekroczenie dobrych obyczajów - „tylko nie od ulicy”...

Tamte sentymentalne wspomnienia wracają pamięć ludzi „drugiego planu”. Takich, których nazwisk nie znają Państwo z gazetowych łamów, ale bez których nie udałoby się nam wtedy nic zrobić, a dziś cieszyć się pięknym jubileuszem. Na rocznicowych fotografiach są nas prawdziwe tłumy, trudno byłoby ich wszystkich wymienić, ale ciągle o Was żywo pamiętamy!
O Gosi Kwiecińskiej, naszej wszechmocnej szefowej sekretariatu redakcji, perfekcyjnie panującej nad obiegiem dokumentów i ruchem... Czytelników.
Wielkiej klasie kierującej przez lata sekretariatem prezesów Ninie Nowakowskiej i jej następczyni, Lidce Stefańskiej.
O Oli Pazderskiej, która zorganizowała w „Express Media” biuro konkursów i dział obsługi prenumeratora.
O zastępie redaktorów technicznych: Małgosi Piątkowskiej, Dorocie Jędras, Rysiu Szmitkowskim, i Krzysiu Aniole (z jego słynnym ogryzkiem ołówka).
O Romanie „Walecie” Gimińskim szefującym IT i naszym ukochanym Adamie Zająkale, który prostował naszą informatyczną ignorancję od ręki i z uśmiechem.
O dziewczynach i chłopakach ze składu graficzno- komputerowego, biura ogłoszeń, promocji, księgowości, kasy i kadr.
O kierowcach Włodku i Zbyszku, o Januszu W., który na stanowisku „złotej rączki” zastąpił Janusza P.
O paniach sprzątaczkach pod wodzą pani Małgosi i portierach (dzięki, panie Tadziu, za wszystkie słoiki miodu!). I szefie tej załogi, dyr. Andrzeju Woźniaku...

Jeszcze raz dziękujemy - super było Was poznać!

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera