Będziemy rozpoznawalni

Trzy pytania do Profesora Zbigniewa Skindera, rektora Akademii Techniczno-Rolniczej

<!** Image 1 align=left alt="Image 36806" >1. Jesteście jednym z pierwszych, tak zwanych przymiotnikowych uniwersytetów w kraju. Duma rozpiera?

O nowy status władze uczelni zabiegały od wielu lat. To w dużej mierze zasługa kilku pokoleń naszych pracowników, bo nad nową nazwą pracowały senaty poprzednich kadencji. My to tylko sygnujemy.

2. Uniwersytet Kazimierza Wielkiego do 2010 roku spełnić musi surowe wymagania ustawy o szkolnictwie wyższym. Czy przed Wami równie dużo pracy?

Wymagania stawiane uniwersytetom przymiotnikowym są inne od tych, które muszą spełnić uniwersytety klasyczne. Mamy siedem uprawnień do doktoryzowania, a ustawa mówi o minimum sześciu. Oczywiście, nie zamierzamy spocząć na laurach. Nazwa zobowiązuje i będziemy się dalej rozwijać.

3. Studenci ostatniego rocznika nie są zadowoleni ze zmiany nazwy uczelni. Twierdzą, że w oczach pracodawców ATR była dobrze rozpoznawaną marką, a Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy jeszcze nią nie jest.

Bo na to potrzeba trochę czasu, może roku, może kilku lat. Ale wsłuchamy się w te głosy. Niewykluczone, że w suplementach dodawanych do dyplomów, obok nowej nazwy pojawi się także poprzednia.

Profesor Zbigniew Skinder jest rektorem Akademii Techniczno-Rolniczej, która od wczoraj ma nową nazwę - Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy