Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Becikowe może wyjść na zdrowie

Monika Żuchlińska
Do kilku tysięcy złotych grzywny grozi rodzicom, którzy nie przestrzegają kalendarza szczepień. Niektórzy wolą zapłacić niż narazić dziecko na, ich zdaniem, ogromne ryzyko.

Do kilku tysięcy złotych grzywny grozi rodzicom, którzy nie przestrzegają kalendarza szczepień. Niektórzy wolą zapłacić niż narazić dziecko na, ich zdaniem, ogromne ryzyko.

<!** Image 3 align=right alt="Image 48581" sub="Monika Zolich kary finansowej obawiać się nie musi, bo kalendarza szczepień przestrzega. Wczoraj przyszła z córką Patrycją na zastrzyk, który wykonała pielęgniarka Zofia Pankowska z przychodni „Nowy Fordon”">Pierwsze zastrzyki - uodparniające przeciwko gruźlicy i żółtaczce typu B - dzieci dostają już w pierwszej dobie życia, zazwyczaj w szpitalu. O kolejnych ukłuciach pamiętać muszą rodzice. Choć ogromna większość nie ma z tym problemów, są także tacy, którym trzeba o obowiązku przypominać. Bywa, że wielokrotnie.

- Nie musimy, ale przypominamy rodzicom o zbliżającym się terminie szczepienia. Nasz rejon jest niewielki, więc pielęgniarki środowiskowe same roznoszą zawiadomienia. Bywa jednak, że mimo to rodzic w przychodni z dzieckiem się nie zjawi. Gdy dwa, trzy ponaglenia nie skutkują, pielegniarka środowiskowa udaje się do rodziny dziecka. Rzadko jest tak, że rodzice obowiązek ignorują. Najczęściej przyczyną niestawienia się na szczepienie jest choroba dziecka. Bywa też, że rodzice z dzieckiem nie mieszkają już pod tym adresem, bo wyjechali, na przykład za granicę - twierdzi doktor Małgorzata Świątkowska, dyrektorka bydgoskiej przychodni „Gdańska”.

Niektórych jednak, mimo wielu monitów na darmowe ukłucie namówić się nie da.

- Tych, którzy uchylają się od szczepienia, na szczęście nie ma zbyt wielu. W naszym regionie jest to ułamek procentu - przyznaje doktor Elżbieta Narolska, kierownik Działu Zapobiegawczego i Bieżącego Nadzoru Sanitarnego w wojewódzkim sanepidzie. - Zdarza się, że ktoś nie zgadza się na podanie szczepienia ze względów religijnych czy światopoglądowych. Rzadko jednak dokładnie wyjaśnia szczegółowe powody. Mamy podstawy prawne, by karać finansowo takich opornych rodziców, ale restrykcje to ostateczność. Wolimy wpływać na świadomość opiekunów, tłumaczyć, jakie groźne skutki społeczne niesie unikanie szczepień - dodaje epidemiolog.

<!** reklama left>To właśnie dzięki wieloletnim szczepieniom spada zapadalność na wiele chorób, a część z nich udaje sie niemal w stu procentach wyeliminować - tak jak kiedyś ospę prawdziwą, a teraz polio.

Badania naukowe dowodzą też, że szczepienia ochronne są najbezpieczniejszymi produktami leczniczymi, jakimi człowiek dysponuje, ale, pomimo korzyści, wciąż budzą one obawy rodziców. Dotyczą one zwłaszcza niepożądanych działań ubocznych po podaniu zastrzyku. Fora internetowe pełne są opinii rodziców, których dzieci źle zniosły obowiązkowy zastrzyk. Kontrowersje budziła już szczepionka przeciwsko krztuścowi, po której mogło dojść do uszkodzenia mózgu, a także szczepionka przeciwdziałająca zachorowaniu na WZW typu B, której podanie groziło stwardnieniem rozsianym.

Ostatnio głośno było o szczepionce MMR, która za jednym ukłuciem uodparniała na odrę, świnkę i różyczkę. Po jej zaaplikowaniu maluchy zapadały na autyzm.

- Po takich medialnych informacjach rodzice coraz baczniej przygladają się szczepionkom. Zadają więcej pytań lekarzom i pielęgniarkom. Dzwonią z pytaniami również do sanepidu. Mimo wszystko, większość z nich dostrzega korzyści płynące ze szczepień. W swojej wieloletniej karierze nie spotkałam się z odmową podania zastrzyku. Tylko raz jedna z mam zrezygnowała ze skojarzonej szczepionki MMR i poprosiła o zaaplikowanie leku innej firmy, za który musiała zapłacić - wspomina doktor Hanna Żbikowska, dyrektor Przychodni „Nad Wisłą” w Bydgoszczy. - Niektórzy rodzice szczególnie obawiają się szczepionek skojarzonych, choć chyba do nich właśnie należy przyszłość. Inni zaś wolą zapłacić za szczepienie skojarzone, a nie narażać swojego dziecka na kilka ukłuć. Tak jest ze szczepionkami podawanymi w drugim miesiącu życia dziecka. Wtedy bezpłatnie aplikuje się dwie obowiązkowe - przeciw żółtaczce i skojarzoną przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi, które można zastąpić płatną szczepionką skojarzoną - dodaje pediatra.

Z roku na rok rośnie grupa rodziców, którzy coraz chętniej korzystają także ze szczepień zalecanych, czyli nieobowiązkowych i płatnych. To takich należy, spopularyzowana zapewne dzięki szerokiej akcji medialnej, szczepionka przeciwko pneumokokom - bakteriom, które wywoływać mogą, między innymi, groźną dla życia sepsę.

- Chętnych nie brakuje, choć szczepionka kosztuje około 270 złotych. W zeszłym roku zdecydowało się na nią około trzydziestu rodziców - dodaje doktor Żbikowska. - Niektórzy z nich żartują, że wreszcie będą mogli wydać becikowe na coś pożytecznego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!