Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Atmosfery domowego „melanżu” naprawdę nie wypada przenosić na kolumnową salę balową

Redakcja
Dawne karnawałowe spotkania rozpoczynały się zwykle polonezem, dziś takie rzeczy dzieją się już tylko na studniówkach
Dawne karnawałowe spotkania rozpoczynały się zwykle polonezem, dziś takie rzeczy dzieją się już tylko na studniówkach Tomasz Czachorowski
Bal, sięgający w Polsce swymi korzeniami czasów szlacheckich, zobowiązuje (bo wszak noblesse oblige), więc trzeba się na nim zachowywać jak na balu, a nie jak na domówce.

Na każdej imprezie może się zdarzyć mniejsza lub większa proceduralna wpadka. Pan Maciej, jako świeżo upieczony zięć, znalazł się podczas zeszłorocznego karnawału na eleganckim balu prawników. Więcej najadł się wstydu niż smakołyków z wykwintnego menu. - Byłem bardzo zdenerwowany tą renomą, blichtrem, pot leciał mi po plecach. Siedziałem między dwoma małżeństwami, państwem z królewskimi manierami, a mi kapało z czoła do rosołu z perliczki - wspomina tamten horror pan Maciej. - Najpierw pomyliłem sztućce, później wylałem wino, na szczęście, nie na siebie. Po godzinie 22 zrobiło mi się z nerwów tak gorąco, że zdjąłem marynarkę. No cóż, stało się. Z tego co wiem, powinienem był zabawiać panie siedzące obok, a przede wszystkim żonę, ale byłem tak skrępowany, że wolałem się nie odzywać. Kilka dni później śmiałem się z siebie i następnym razem na pewno nie będę aż tak spięty.

Eksperci czytający historię pana Macieja podpowiedzieliby pewnie, że wystarczyło uważnie obserwować otoczenie i je naśladować, oszczędnie się wypowiadać, no i dobrze wyglądać. Leszek Leonard Kazimierski, ekspert savoir vivre, szlachcic, autor „Bloga Barona” ujął to bardzo dosadnie: - Bal to jest coś dużo większego formatu, niż zwykły „melanż”, a co za tym idzie, należy się do tej konwencji dostosować. Jak to robić w praktyce z klasą i szykiem? Jak być dżentelmenem na 1000 proc., a nie zaściankowym „burakiem”?

Mistrz poucza, że elegancki dżentelmen nie zdejmuje podczas balu marynarki. - Żałośnie i niechlujnie wyglądają panowie bez marynarek, z poluzowanymi krawatami i powyciąganymi ze spodni koszulami - kwituje baron herbu Biberstein. - Panowie powinni założyć białą gładką koszulę z długim rękawem, a nie kolorowe, czy we wzorki. Jeśli na balu podawany jest alkohol, to należy znać umiar i nie przesadzić w przyjmowaniu tej używki. Skutki mogą być bowiem opłakane, kompromitacja ogromna, zwłaszcza, że współbiesiadnicy długo pamiętają ekscesy, jakich po nadużyciu dany delikwent się dopuścił.

O ile starego dobrego kodeksu zachowań bawiący się próbują się trzymać (w miarę możliwości), o tyle same bale bardzo się przez wieki zmieniały. No i moda też się zmieniała, choć klasyka zawsze jest w modzie.

Dawne karnawałowe spotkania rozpoczynały się zwykle polonezem, po nim następowały mazury i walce. Obowiązywały, oczywiście, specjalne stroje wieczorowe. Zasadą było, że kobieta na każdy bal w danym roku musiała mieć nową kreację, obowiązkowo długą do samej posadzki.
Dopiero w latach 30. ubiegłego wieku nastąpił przełom zarówno w kwestii długości sukni jak i rodzajów tańców. Panowie zaś zakładali fraki z białą koszulą i białą muszką albo smokingi z czarną muszką i lakierki. Podobnie jak panie, i oni musieli zakładać eleganckie rękawiczki. „W co się ubrać? Z przodu nieznaczny dekolt karo, bądź łódeczka, a z tyłu? Zdecydowanie głęboki dekolt (...) Lekkie, lejące materiały, pióra, perły, kokardy, marszczenia... aż do zawrotu głowy” - pisali o modzie balowej autorzy „Elit w II Rzeczypospolitej”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!