Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anioły noszą fartuchy w misie

Monika Żuchlińska
To dzięki nim mali pacjenci są bardziej radośni. Ale nie tylko oni. Zabiegani i zmęczeni lekarze rady wolontariuszy też wzięli sobie do serca i częściej się uśmiechają.

To dzięki nim mali pacjenci są bardziej radośni. Ale nie tylko oni. Zabiegani i zmęczeni lekarze rady wolontariuszy też wzięli sobie do serca i częściej się uśmiechają.

<!** Image 2 align=right alt="Image 39872" sub="Organizacja imprez dla dzieci to stały element pracy wolontariuszy. Wczoraj małych pacjentów odwiedził Mikołaj z workiem pełnym prezentów, a grupa studentów o wielkim sercu przygotowała dla wszystkich jasełka">Wszystko zaczęło się od powołania do życia Stowarzyszenia „Dar Pomocy”, którego celem było zebranie pieniędzy na remont oddziału chirurgii dziecięcej szpitala im. Biziela. Szybko jednak okazało się, że pozyskiwanie złotówek to zaledwie ułamek ich działalności.

- W ramach stowarzyszenia powołaliśmy do życia różne zespoły tematyczne. Jednym z nich była grupa psychologiczno-terapeutyczna, której celem miało być wspieranie chorych dzieci oraz ich rodziców. Zainspirowała nas do tego jedna z mam, której dziecko przebywało u nas na oddziale. Uświadomiła nam, jak ważnym elementem w procesie leczenia jest atmosfera na oddziale, usposobienie lekarzy, pielęgniarek i wygląd pomieszczeń, w których przebywają pacjenci - mówi doktor Marek Kornet z Oddziału Chirurgii Dziecięcej Szpitala Wojewódzkiego im. dr. Biziela.

Zapomnieć choć na chwilę

Od ponad roku mali pacjenci oraz ich rodzice mają do swojej dyspozycji „oddziałowego” psychologa. Członkowie zespołu czuwają też nad realizacją i respektowaniem Karty praw dziecka i pacjenta. To właśnie dzięki nim jedno z rodziców może przez całą dobę przebywać z dzieckiem na oddziale i nie musi ponosić z tego tytułu żadnych kosztów. Otrzymuje też karteczkę z informacją, dzięki której dowie się, kto jest lekarzem prowadzącym i jak się z nim skontaktować.

Na stałe w krajobraz oddziału wpisała się też grupa wolontariuszy - studentów różnych kierunków na UKW pod wodzą doktora Przemysława Grzybowskiego. Ich znakiem rozpoznawczym są uśmiech i kolorowe fartuchy w misie. Przez personel oddziału i dzieci nazywani aniołami, robią wszystko, by pacjenci choć na chwilę zapomnieli, że są w szpitalu.

Uwagi do serca

- Rysujemy, czytamy, gramy, ale przede wszystkim rozmawiamy z dzieckiem. Często na bardzo trudne tematy - mówi Anna Szybowicz, jedna z wolontariuszek. - Pod szczególną opieką mamy dzieci spoza Bydgoszczy. Tęsknią i płaczą, bo rodzice nie są w stanie ich często odwiedzać.

<!** reklama left>Okazuje się, że wolontariusze pomagają nie tylko dzieciom.

- Ci młodzi ludzie często bywają łącznikiem między lekarzem a rodzicem. Siedząca przy łóżku mama nieraz wyżali się wolontariuszowi, a dzięki temu my wiemy, jak rodzice nas postrzegają. Dowiedzieliśmy się, że bywamy zmęczeni, zabiegani i zbyt rzadko się uśmiechamy. Czasami skarżą się na zły dostęp do informacji na temat stanu zdrowia ich dziecka. Te uwagi są bardzo indywidualne, choć większość z nas bierze je sobie do serca. Ja, na przykład, staram się częściej uśmiechać - komentuje doktor Marek Kornet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!