Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleja Róż pełna cierni (recenzja "Krzyża pańskiego")

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Rodowe drzewo Radeckich - Mikuliczów oplatało całą Europę
Rodowe drzewo Radeckich - Mikuliczów oplatało całą Europę Archiwum Expressu Bydgoskiego
Tytułowy „krzyż pański” można odczytać na dwa sposoby. Pierwszy - jako motto podane na wstępie - odnosi się do historii Polski. Brytyjski minister spraw zagranicznych w 1917 roku określił Polskę krzyżem pańskim europejskiej dyplomacji (jakże profetycznie!). Drugi jest fabularny. Krzyżem pańskim dla starszej części rodziny Flemingów jest młodsze pokolenie, rozsiane po Europie, ale żądne wrażeń i ciągle pakujące się w tarapaty. A okazja do awanturniczej przygody trafiła się sama...

Zobacz wideo: 85. urodziny Jerzego Maksymiuka w Filharmonii Pomorskiej

W archiwach londyńskich zabrano się za długo odwlekaną digitalizację dokumentów z lat po II wojnie światowej. I tak w ręce archiwistów trafiły dwa zapomniane kufry, przywiezione do Anglii wraz z dobytkiem ówczesnego, kontrowersyjnego ambasadora, który w Warszawie rezydował w Alei Róż. Cień wobec jego służby był duży, kufry z polskimi dokumentami trafiły do lamusa. Jak się jednak przy wspomnianej inwentaryzacji okazało, ich zawartość mogła mieć nie tylko historyczną wartość dla rodziny właścicielki warszawskiego pałacu, który trafił w ręce Anglików. Czy i dlaczego brytyjski arystokrata okradł polską arystokrację?...
Rutynowo sprawa trafiła z Londynu do warszawskiej kancelarii. Nieoczekiwanie zajął się nią młody, dynamiczny prawnik, który zobaczył w niej większy potencjał. Nieoczekiwanie też znalazł młodą sprzymierzeńczynię w rodzinie spadkobierców. Gdyby tylko chodziło o podpisy pani Anny Fleming, prowadzącej zaciszną agroturystykę pod Szczecinem, wszystko odbyłoby się szybko i zapał adwokata zostałby zgaszony. Ale akurat na niespodziewane wakacje do babci zjechała ze Szwecji wnuczka Karen, dla której sprawa spadku i tajemniczych kufrów stała się sposobem na zajęcie głowy po burzliwym rozstaniu z chłopakiem.

To Cię może zainteresować

Obie panie ruszają zatem do Warszawy, a wyjazd otwiera oryginalne śledztwo. Okaże się, że koligacje protoplastów rodu oplatają (w czasie i przestrzeni) połowę Europy. Spakowane w kufrach dzieje potężnego, powiązanego z najmożniejszymi, nie tylko Rzeczpospolitej, gniazda Radeckich-Mikuliczów, będą też pożywką działań innej grupy młodych ludzi. Tu na scenę wraca bohater poprzedniej książki autora „Krzyża pańskiego”, Igor - wuj Karen i syn Anny. Igor teraźniejszy, w Londynie prowadzi z przyjaciółmi firmę eksploracyjną. Szczęśliwie dla dalszego ciągu polskiej sprawy, ekipie odwołano inne, intratne zlecenie w Gibraltarze. Mimo początkowych oporów Igora, cała (świetnie wykształcona, zamożna, ustosunkowana) paczka daje się wkręcić w polską historię. Z trzecim, najważniejszym kufrem w tle. Historię zagmatwaną rozbiorami, okupacjami, władzą komuny. Tu za przewodniczkę wiecznie pogubionej w niuansach (jak czytelnik) Karen robi jej babcia - emerytowana nauczycielka. Ze średnim skutkiem, niestety. Rzecz nie trzyma tempa, pływa w czasie i nadmiarze szczegółów. Mimo ambitnego wątku autobiograficznego, niezłego pomysłu i wielkiej, spodziewam się, kwerendy, trudno - niestety - sekundować bohaterom Hermana aż na 600 stronach.
Leszek Herman, Krzyż pański, WWL Muza, Warszawa 2021

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo