2 z 10
Poprzednie
Następne
20 lat procesu o zabójstwo dyrektora PZU. To były momenty przełomowe!
Grzechem pierworodnym organów ścigania w tej sprawie były błędy popełnione na samym początku śledztwa. Nie znaleziono broni, której użył zamachowiec, nie ustalono jednego motywu zabójstwa.
19 stycznia 1999 roku, kwadrans po godzinie 17 z gmachu ubezpieczalnie przy ulicy Wojska Polskiego w Bydgoszczy wychodzi Piotr Karpowicz, od kilku tygodni szef Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka PZU. Na parkingu podbiega do niego mężczyzna i strzela z bliska w twarz. Pocisk trafia w okolice oczodołu. Karpowicz upada na beton, stara się wstać, próbuje się ratować ucieczką. Zamachowiec jednak ponownie pociąga za spust. Oddaje strzał niemal z przyłożenia w tył głowy. Zabójca wsiada do samochodu i odjeżdża.